Wiem że jest pan ufologiem, ale czy łatwo jest pogodzić szarą rzeczywistość z życiem “niecodziennym “?
Po pierwsze, nie lubię tego określenia ,,ufolog”. Nigdy nie tytułowałem się takim przydomkiem, gdyż z zasady jest ono błędne. Słowo to odwołuje się do nauki. Jednak ,,ufologia” – to musimy z całą stanowczością podkreślić – nauką nie jest. Jest to dziedzina bądź bardziej sfera poznawcza, która oczywiście w poznawaniu prawdy o zjawisku UFO posiłkuje się instrumentami naukowymi. Dlatego nie lubię się określać ufologiem, gdyż nie posiadam na to certyfikatu czy dyplomu. Jestem bardziej dokumentalistą takich zjawisk. Moja praca przypomina działalność reportersko – publicystyczną. Dokumentując jednak dane zdarzenie niejako odwołuje się do naukowego podejścia, starając się udokumentować dany przypadek obiektywnie i rzetelnie. Czy da się natomiast pogodzić ,,szarą rzeczywistość” z taką działalnością. No cóż… nie jest to takie proste. Moją aktywność nikt nie sponsoruje, wymaga ona też dużo czasu i zaangażowania. Ze względu na moją obecną sytuację życiową i zawodową, UFO i ufologia pomału odchodzi na dalszy margines. Przez wiele lat swojej działalności dokonałem dużo w tym temacie. Być może jestem już gdzieś na półmetku, gotowy przekazać ,,pałeczkę” dalej komuś, kto jest ambitny i chciałby kontynuować takie – jakby nie patrzeć – trudne rzemiosło. Niestety, ale jest brak zainteresowanych.
Dużo poświęca Pan czasu na własne badania ? Czy zdarzała się sprawa tak fascynująca , że rzucił Pan wszystko, tu i teraz i pojechał Pan ją badać ?
Kiedyś może tak było, że potrafiłem jechać na drugi koniec Polski i coś udokumentować, szczególnie gdy sprawa wymagała natychmiastowej reakcji i nie było nikogo w pobliżu, kto mógłby to zrobić rzetelnie. Moja wieloletnia działalność opiera się na aktywności głównie terenowej. Praca publicysty i opisywanie poszczególnych przypadków to jakby sprawa drugorzędna. W Polsce mamy dzisiaj więcej ,,fotelowych badaczy”, niż terenowych. Ich rzetelność w dokumentowaniu spraw ufologicznych też pozostawia wiele do życzenia. Dzisiaj na pewno nie mogę sobie pozwolić na rzucenie wszystkiego i wyjazd do jakiegoś miejsca zdarzenia.
Przyszłość ufologii – z żalem to stwierdzam – ale nie rysuje się kolorowo. Przede wszystkim żyjemy w innych czasach, niż wtedy kiedy ufologia na świecie przeżywała swój rozkwit. Na przykładzie Polski widać to wyraźnie. Kiedy w czasach PRL – ukształtowały się filary polskiej ufologii, w naszym kraju działała zgrana grupa ludzi, aktywnie dokumentująca przypadki ufologiczne w terenie. Pokłosiem tego są świetnie opisane sprawy, doskonale sporządzone raporty. Ja na tych raportach wdrażałem się jeszcze jako młody pasjonat w latach 90 – tych i uczyłem się tego rzemiosła. Mimo tego, że nie było Internetu, portali społecznościowych, istniał sprawny obieg informacji. Do organizacji ufologicznych wpływało wiele relacji. Ufolodzy mieli naprawdę pełne ręce roboty. Było to jeszcze widoczne w latach 90 tych, kiedy ja ruszałem z aktywną działalnością. Dzisiaj – mimo tylu wygód – obserwujemy swoistą stagnację ufologiczną. To, co do mnie wpływa, to przeważnie stare sprawy. Inna kwestia, że ciekawość poznawcza ludzi zdecydowanie zmalała. Ludzie nie są ciekawi świata jak kiedyś. Dlatego wówczas, w tamtych odległych czasach, pewne osoby częściej zwierzały się ze swoich przeżyć. Dzisiaj żyjemy zamknięci w sobie na świat. Nie interesuje nas jakieś UFO. Inna sprawa, że samo zjawisko nie jest też tak aktywne, jak kiedyś. Problem ufologii dzisiaj to jego komercjalizacja i odejście od obiektywnej merytoryki badawczej. Dzisiaj to jest wrzucenie jakiegoś filmiku na Youtube, zalinkowanie jakiegoś postu z bloga. Osoby, które tym się zajmują obecnie, podchodzą do spraw po macoszemu, nie dbają o szczegóły i rzetelność badawczą. Idzie to w stronę duchowości, naditerpretacji i mitologizacji. Nie wróży to dobrze na przyszłość.
Czy dużo dzwoni do Pana ludzi z Fałszywymi informacjami ? ( Jak odsiewać plony od plew )? Jak Pan myśli w jakim celu to robią ?
Zdarzają się takie przypadki. Nie mogę powiedzieć, że często. Istnieje pewna kategoria osób albo nierównoważonych psychicznie, albo osób, które chcą na chwilę zaistnieć i znaleźć się w centrum uwagi. Szukają rozgłosu i fantazjują. Jednak zwykle bardzo łatwo wyłapać takie typy osób. Po tylu latach badań, nawet intuicyjnie jestem w stanie to szybko rozgryźć.
Czy są jakieś skuteczne metody , może jakiś kwestionariusz – konkretna lista pytań, która pozwala przynajmniej w 60 % potwierdzić że mamy do czynienia z czyś realnym ?
Oczywiście praca ufologiczna to głównie praca ze świadkiem. Rzadko kiedy mamy do czynienia z fizycznym dowodem. Przeważnie to jest relacja jakiegoś człowieka i tu dla sceptyka otwiera się szerokie pole do dyskredytacji. Należy jednak pamiętać, że praca ufologiczna opiera się na kryminologii, a to – jak wiemy – jest dziedziną naukową. Posługujemy się więc kwestionariuszem ankietowym, staramy się wyłuskać jak najwięcej szczegółów ze zdarzenia. Nie jest to proste, gdyż każda relacja świadka z psychologicznego punktu widzenia będzie skonfabulowana, gdyż nasz umysł – odtwarzając jakieś przeżycie – filtruje zdarzenie. Nosi ono więc jakieś zakłamania, ale jeśli relacja jest spójna i logiczna, możemy mówić o faktycznym zdarzeniu. Oprócz tego posiłkujemy się testami psychologicznymi, a w pracy terenowej przydatne jest najprostsze rzemiosło badawcze: kompas, linijka i kątownik. Dzięki temu jesteśmy w stanie obliczyć kąty wysokości, wielkości obiektu i azymuty, a więc umiejscowić widziany obiekt w przestrzeni. W pracy badawczej przydatna jest psychologia, socjologia i ogólnie wiedza z zakresu nauk przyrodniczych.
Jako aspirujący ufolog powinien mieć podstawową wiedzę, aby nie popełnić większych błędów i móc poprawnie potwierdzić bądź wykluczyć zjawisko ? Czy istnieje jakiś pomocny w tym sprzęt , tak jak np: Polowania na duchy ( K2 , dyktafon ) ?
Tutaj myślę, że podstawą jest dziennikarstwo i umiejętność pracy reporterskiej, właściwa rozmowa ze świadkiem, obiektywne pytania, nie sugestywne. Można w tym celu posiłkować się specjalnie skonstruowanymi ankietami. W przypadku obecności śladów po zdarzeniu wchodzimy już na grunt czystej empiryki. Sięgamy już po instrumenty naukowe, czyli licznik Geigera, licznik elektromagnetycznych, możemy badać próbki gleby i roślin ze zdarzenia. To jednocześnie zakres prac rasowego kryminologa, który prowadzi śledztwo w terenie i szuka dowodów.
Jak odbierają Pana ludzie, z którymi ma Pan styczność po raz pierwszy przyjeżdżając badać zgłoszenie.
W swojej historii miałem do czynienia z przeróżnym przekrojem świadków UFO. Rozmawiałem z naukowcami, prostymi ludźmi, duchownymi, wojskowymi, sceptykami i oszołomami. W przypadku tych ostatnich taka relacja z miejsca była przeze mnie dyskredytowana. Ciekawie było rozmawiać z osobami reprezentującymi jakiś poziom inteligencji, którzy mieli poukładany ten swój światopogląd, aż nagle doświadczali takiego zdarzenia, które wszystko w ich psychice burzyło. Często brakowało im słownictwa, aby opisać to, co przeżyli, mimo tego, że reprezentowali wysoki poziom wiedzy. Można było ich czasami porównać do prostych ludzi, którym przyszło też widzieć to samo. Oczywiście ludzie są różni więc różnie podchodzą do takich spraw. Przeważnie mam do czynienia z osobami, które są po prostu ciekawe tego co widziały, oczekują ode mnie jakiejś konstruktywnej oceny, innym razem po prostu czują potrzebę otworzenia się ze swoimi przeżyciami przed kimś, gdyż w środowisku, w którym żyją nie mogą sobie na to pozwolić.
Czy według Pana ludzie się o tym boją mówić, wstydzą się a może zauważył Pan tendencję do fascynacji Ufo ? Czy ludzie o tym chętniej mówią niż w poprzednich latach ?
Zdecydowanie ludzie mówią o tym niechętniej niż kiedyś. Wynika to przede wszystkim z naszego obycia kulturalnego. Model cywilizacyjny, w jakim żyjemy odrzuca to co niematerialne i paranormalne, opiera się na mechanistycznym podejściu do życia. Przeżycia takie wywracają światopogląd do góry nogami. Zwykle ludzie boją się uzewnętrzniać, chcą przeważnie pozostać anonimowi, co jest zupełnie zrozumiałe. Istnieje jednak pewna grupa ludzi, którzy na kanwie swoich przeżyć ufologicznych mówiąc krótko odpływają i stają się bardziej uduchowieni, robią się prorokami, z tego też rodzą się później sekty na tle ufologicznym. Nie można wykluczyć, że samo zjawisko UFO w taki sposób działa aby zmieniać ludzką świadomość. Nie wiem czy możemy to interpretować pozytywnie, czy też negatywnie.
Czy ma Pan stałych współpracowników ? Czy bada Pan wszystko sam ?Lepiej polegać na własnym zdaniu czy dzielić się opiniami dochodząc do konsensusu ?
Obecnie działam sam. Na początku swojej działalności występowałem z ramienia pewnej grupy ufologicznej. Nie ukrywam, że bardzo dużo dobrych rzeczy wyniosłem i nauczyłem się. Jednak doszedłem do pewnego etapu, że działalność organizacyjna mi szkodzi i rozpocząłem aktywność niezależną. Oczywiście współpracuję z wieloma osobami i dzielę się materiałem. Jeśli wpływa do mnie relacja z drugiego końca Polski i wiem, że jest ktoś kto udokumentuje taki przypadek dobrze na miejscu, to nie widzę problemu aby sprawę przekazać dalej.
A co na to Pańska rodzina i przyjaciele ? Pukają się życzliwie w czółko ? Czy też zaraził Pan ich pasją i chętnie uczestniczą w wypadach ?
Myślę, że podejście mojej rodziny do spraw ufologii jest tożsame z podejściem przeciętnego Polaka. Nie ma w tym szyderstwa, czy drwiny, ale jest raczej obojętność i brak zainteresowania. Żyjemy w takich czasach, że wszystko opiera się za wieczną gonitwą, nie ma w tym miejsca na refleksję. A zagadnienia, które są trudne w przyjęciu, wymagają wiedzy i myślenia, refleksji, są co do zasady mało interesujące. My dzisiaj lubimy gotowe odpowiedzi, kreatywne myślenie jest nam obce. W taki sposób jestem więc przeważnie postrzegany.
Dziękuję serdecznie w imieniu swoim jak i imieniu naszych czytelników za udzielenie wywiadu.
Autor:
Damian Trela
Marcin Zając
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz